piątek, 7 stycznia 2011

Tan-Tan

No dobra. Maroko z grubsza przejechane. Teraz czas na Sahare Zachodnia. Wlasciwie to tez Maroko, ale takie mniej zaludnione i niezbyt uczeszczane przez turystow. Calkiem fajna ta zima, na zewnatrz 22 stopnie a jest 21:40. Coraz fajniej sie robi. Im dalej na poludnie, tym przyjemniej. Wczoraj trafilismy na camping nad samym oceanem. Cisza, spokoj i szum fal zamiast kolysanki.
Ciagle spotykamy fajnych ludzi. Zapraszaja nas na kolacje, pomagaja... Ostatnio wedkarz podzielil sie z nami swoja kolacja: pyszne, wlasnorecznie przyrzadzone rybki.
Z autostopem jest roznie, raz lepiej, raz gorzej... Najwazniejsze jednak, ze ciagle do przodu. Na poludnie. Twarze nam sie opalaja z lewej strony tylko, bo ciagle gapimy sie na ocean i slonce zazwyczaj po lewej...
Jutro znow cala naprzod ku nowej przygodzie. Czas wydostac sie z Maroka, bo jak sie bedziemy grzebac, to nam sie mauretanska wiza skonczy...
Zdjecia kiedys tam beda...
I to by bylo na tyle. Dziekuje za uwage.

2 komentarze:

  1. :) przyjemnie się was czyta... chciałabym tam być i pewnie się powtarzam ale zazdroszczę wam tej przygody a jednocześnie się troszkę o was martwię ale obiecuję sobie że też kiedyś wyjadę w jakąś podróż... najlepiej konno.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z czasem moze troche wiecej bedziemy pisac, jakos mniej ogolnikowo, ale na razie wszystko dzieje sie tak szybko, ze ciezko zebrac mysli przy kompie i niezbyt duzo czasu jest na siedzenie w kafejce. Pozdrowienia z... zapomnialem gdzie jestesmy...

    OdpowiedzUsuń